Otworzyli związek na rok. „Maciek pękł pierwszy”
– Mogę panować krótko, ale niepodzielnie – powiedziała Anka, gdy Maciek zaproponował jej „otwarcie związku”. Nie do końca wiedziała, co to oznacza, ale nie chciała się zgodzić. Intuicyjnie wyczuła, że otwarcie równa się ryzyko. Maciek poprosił ją wtedy o kilka minut uwagi i spokojnie zaczął tłumaczyć… Otwarty związek ma miejsce wtedy, gdy dwoje ludzi żyjących w związku monogamicznym podejmuje wspólną decyzję o zejściu z utartej ścieżki, by odkryć relacje, których monogamicznymi nazwać się nie da. Może to oznaczać różne rzeczy.
– Jakie? – dopytywała Anka. – Na przykład wprowadzanie nowych partnerów seksualnych. Razem lub osobno. To może oznaczać eksplorację seksualności całkowicie poza obecnym związkiem lub wręcz przeciwnie – uczestnictwo pary w relacji poliamorycznej, gdzie uprawia się seks w grupie. Maciek, miłośnik gotowania, porównał otwarty związek do nowego dania jednogarnkowego, do którego wrzuca się różne składniki, bez pewności, jaką mieszankę smakową stworzą w czasie tego spontanicznego aktu tworzenia nowego przepisu.
Zdaniem psycholożki i terapeutki Agnieszki Paczkowskiej, otwarcie związku to inicjatywa, która rodzi się w głowach coraz większej liczby par. – I wbrew pozorom inicjatorami takich innowacji są nie tylko mężczyźni, ale i kobiety – dodaje Paczkowska. – Najczęściej na takie pomysły wpadają klienci mojego gabinetu, którzy uważają, że ich związek się wypalił, a jego otwarcie ma tchnąć w niego powiew świeżości i nowe życie. A to tak naprawdę oznacza, że oczekiwanie jest takie, iż osoby trzecie mają uleczyć związek w kryzysie.
Eksperymentowanie na żywym organizmie
Anka zapewnia, że w chwili, gdy pojawił się pomysł na otwarcie związku, ich relacja była w dobrej formie, a o kryzysie nie mogło być mowy. – Raczej doszliśmy do ściany, jeśli chodzi o wspólne eksperymenty łóżkowe – wspomina Anka. – Nie robiliśmy żadnych wyuzdanych rzeczy, ale tego, na co było nas stać, spróbowaliśmy.
Byli już ze sobą siedem lat, wybuchowe emocje z początku ich relacji dawno już poszły w zapomnienie. Jednak Anka nie chciała, by jej mężczyzna dotykał jakiejś innej kobiety. O całowaniu i seksie nawet nie chciała myśleć. – Do czasu. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej docierało do mnie, że otwarcie związku to jest dla mnie szansa, a nie zagrożenie. Bo to oznacza, że ja też mogę poeksperymentować. Przede wszystkim ze sobą. Sprawdzić, jak ja się będę w tym wszystkim czuła, jak na mnie to wpłynie. I ku mojemu absolutnemu zdziwieniu, zgodziłam się.
Zanim jeszcze 34-letni Maciek, który jest analitykiem finansowym, założył konto na Tinderze, a Anka – początkująca architektka wnętrz – rozpoczęła badania terenowe, postanowiła podejść do problemu naukowo, ustalili zasady. Ile eksperyment trwa – maksymalnie rok, czy można się w trakcie wycofać – można samemu, ale nie wolno do tego zmuszać drugiej osoby, co będzie, jeśli będzie źle – nie wiadomo. – A co, jeśli się któreś z nas zakocha, a jak zostanie skrzywdzone, zakazi się chorobą, zajdzie w ciążę lub zrobi komuś dziecko… Pytania się mnożyły – wspomina Anka.
– Zdaliśmy sobie sprawę, że tak naprawdę wszystkich tych zasad nie umiemy ustalić, bo nie wiemy, jak zareagujemy – dodaje. – Najbardziej się bałam, że Maciek się zakocha i odejdzie. A całe to gadanie uświadomiło mi, że go kocham, że jest dla mnie ważny, ale też, że chcę jego szczęścia. I skoro jemu zależy na eksperymentowaniu z seksem (zapewniał, że nie z uczuciami), to ja chcę się na to zgodzić.
Zaskakujące spotkanie z dwiema kobietami
Anka i Maciek każdy weekend spędzali osobno. Niby wszystko było dobrze, ale oboje podskórnie czuli napięcie. – On mnie nie pytał, gdzie idę, ja nie sprawdzałam z kim się spotyka – mówi Anka. – Przez pierwsze dwa tygodnie naszego otwarcia związku, u mnie nic się nie wydarzyło. Czytałam wszystko na ten temat, co wpadło mi w ręce. Przeczytałam cały internet i ku mojemu zdziwieniu stwierdziłam, że są na świecie badania mówiące o tym, że ludzie w otwartych związkach rzadziej się kłócą, mają mniej napięć i generalnie są… szczęśliwsi. Potem rzuciłam się w wir badań terenowych. Przyszło mi to znacznie łatwiej niż sądziłam.
Gdzie poznawała swoich kochanków? Najczęściej w knajpach, dwóch na portalach randkowych. Najbardziej zaskakujące doświadczenie? Seks z dwiema lesbijkami, które też postanowiły otworzyć swój związek i wpuścić bezpiecznie do niego jedną dziewczynę, najchętniej hetero. Jakie to doświadczenie? – Dla mnie bardzo ciekawe – mówi poważnie Anka. – Przestraszyłam się, że mogłoby mi się to na dłuższą metę spodobać!